2015.05.02 – PARYŻ
Na długi weekend majowy, tym razem wybrałem się do Paryża. Auto zatankowane, nocleg zaklepany – w trasę.
Po Paryżu poruszałem się transportem zbiorowym, ale z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w Polsce komunikacja miejska w porównaniu z Paryżem to wzór czystości.
No ale, samochód schowany w garażu, za kilkoma bramami, więc można zwiedzać. Na pierwszy ogień idzie wieża Eiffla, czyli najbardziej znany obiekt architektoniczny Paryża, uznawany za symbol tego miasta i niekiedy całej Francji. Jest najwyższą budowlą w Paryżu i piątą co do wysokości we Francji. W momencie powstania była najwyższą wieżą na świecie. Ma ona wysokość 324m (z anteną na górze),ale zmienia się ona o 18 cm w zależności od temperatury.
Niestety trafiłem na jakąś kiepską pogodę (nic nowego), więc czubek wieży jest nieco zakryty.
A tutaj widok z Placu Warszawskiego [o tutaj]
Kurde, wszędzie na każdym kroku stoi mnóstwo czarnoskórych, którzy wciskają figurki wieży Eiffla, albo jakieś koraliki. Łapanie za rękę, żeby przymierzyć, no wszystko żeby to opchnąć. Na odmowę nie raz słyszałem „you idiot”, co kwitowałem staropolskim powiedzeniem na kogoś takiego, ale nie ma sensu się wdawać w dyskusje. I osobiście uważam, że wyciągać portfela tym bardziej.
Przybyłem, zobaczyłem i…idę dalej stąd.
Trasa Polami Elizejskimi w stronę Łuku Triumfalnego.
Jeszcze trochę spaceru i trafiam na wejście do parku, gdzie znajduje się Luwr.
I tutaj ponownie powtórka z rozrywki – wzdłuż alejek porozkładani z kocami, a na kocach znów wieże Eiffla i inne pierdoły na nich. Co ciekawe podczas mojego przechodzenia wpadła policja. I teraz wyobraźcie sobie widok ze 30 facetów, którzy łapią w tym samym momencie koc za 4 rogi, tym sposobem cały majdan zawijają w tobołek i każdy z nich ucieka w inną stronę nie zważając nawet na krzaki. A patrol spokojnie przechodzi alejką ciesząc się, że nie mają nic do roboty 🙂
Do środka Luwru nie wchodziłem, bo niestety musiałbym tam stać chyba do wieczora, podobnie zresztą jak kolejka na wieżę Eiffla.
Za to udaje się jeszcze do katedry Notre-Dame de Paris, czyli jednej z najbardziej znanych katedr na świecie, między innymi dzięki powieści „Dzwonnik z Notre Dame”. Chociaż Quasimodo nie spotkałem.
Jeszcze trochę pospacerowałem, ale jak widzicie pogoda zrobiła się tragiczna. Wróciłem do hotelu, żeby następnego dnia rano wyjechać ze stolicy Francji. Wracając podjechałem jeszcze pod Disneyland, ale ze względu na pogodę nie było nawet sensu chodzić po obiekcie.