2015.05.24 – PRAGA, KUTNA HORA
Tym razem, aby odsapnąć trochę na weekend wybrałem się do Pragi, po drodze zahaczając o Kutną Horę [o tutaj].
Kaplica Czaszek, czyli kościół cmentarny Wszystkich Świętych, a zapewne znana bardziej jako kaplica czaszek. W kaplicy znajdują się szczątki 40–70 tys. ofiar epidemii dżumy z połowy XIV w., wojen husyckich w XV w. oraz wojny trzydziestoletniej w XVII w. Czaszki i kości zmarłych posłużyły jako materiał konstrukcyjny dla stworzenia niemal całego wystroju obiektu, w tym kapliczek, ołtarzy, żyrandoli, herbu rodowego książąt Schwarzenbergów oraz „podpisu” Františka Rinta, autora wystroju Kaplicy. Kutnohorskie ossuarium nie pełni funkcji sakralnych i traktowane jest jako ekscentryczna atrakcja turystyczna.
I następnie jadę już w kierunku Pragi. Szybki meldunek w hotelu i zabieram się za zwiedzanie.
Najpierw udaje się na Most Karola [o tutaj] – ma prawie 516 m długości i ok. 9,50 m szerokości. Jego 17 łęków spoczywa na 15 filarach. Jest to najstarszy zachowany most kamienny świata o tej rozpiętości przęseł.
Zaraz za nim schodzę na taras widokowy i pod pomnik króla czeskiego Karola Luksemburskiego [o tutaj]
Dalej chodzę uliczkami z tłumem ludzi, aż docieram do Bramy Prochowej [o tutaj] – jednego z symboli Pragi.
Następnie udaje się na Plac Wacława [o tutaj]
Przechodząc obok Ratusza Staromiejskiego spoglądam na zegar astronomiczny – fajny wynalazek. Zegar składa się z trzech głównych części: astronomicznej – pokazującej położenie ciał niebieskich, kalendarzowej – z medalionami reprezentującymi miesiące i animacyjnej – z ruchomymi figurkami dwunastu apostołów i wyobrażeniami Śmierci, Turka, Marności i Chciwości.
Jeszcze trochę spaceru i wracam na Most Karola, by tym razem udać się w drugą stronę. Już mostu widać Hradčany – czyli „królewską” dzielnicę na zachodnim, wysokim brzegu Wełtawy. W jej skład wchodzi kompleks zamku królewskiego (założonego w IX wieku), bazylika św. Jerzego, słynna Złota Uliczka, ogrody królewskie z Belwederem oraz budowana przez 6 stuleci, katedra św. Wita.
I wracając do hotelu wypadałoby coś zjeść. Jak zwykle ciekawość (tym razem skąd wzięła się nazwa knajpy?) zwyciężyła 🙂